środa, 14 listopada 2007

U pani doktor

Dzisiaj rano byłem z Mamą i Tatą u pani doktor. Najpierw nie chciałem za bardzo wstać, tak dobrze mi się spało. Spałem jak mała żabka. Kiedy już mnie Tatuś z Mamusią obudzili to pojechaliśmy autkiem do pani doktor. Pani była całkiem miła tylko raz się na nią zdenerwowałem, jak mi wkładała taki drewniany patyczek do buzi i świeciła tam światełkiem. Nawet wtedy troszkę popłakałem, ale niedługo. Ale poza tym, przez całe badanie byłem bardzo dzielny, nawet Tatuś to powiedział. Potem pani pielęgniarka zrobiła mi zastrzyk ze szczepionką w rączkę. Trochę mnie to zabolało, ale płakałem króciutko. Nawet krewka mi nie leciała, więc szybko się uspokoiłem. Dostałem nawet taką naklejkę z misiem i z napisem JESTEM ZUCHEM. U pani doktor byłem też ważony. Ważę już ponad 10 kg, nie wiem czy to troszkę nie za mało, ale i tak już jestem taki ciężki, że mamusia ledwo mnie dźwiga. Potem było fajnie, bo jak przyjechaliśmy do domku, to ja chciałem zostać na dworze i się bawić. Było troszkę zimno i padał deszczyk ze śniegiem, ale Tatuś z Mamusią zgodzili się na zabawę na powietrzu. Było super, tylko jak Tatuś odjeżdżał do pracy, to mi się smutno zrobiło i płakałem.

Brak komentarzy: