wtorek, 20 listopada 2007

Dziś skończyłem 19 miesięcy

Dzisiaj skończyłem 19 miesięcy i jestem już dużym chłopczykiem. Z samego rana tatuś z mamusią zrobili mi niespodziankę i najpierw złożyli mi życzenia, a potem dali wspaniały prezent – elektroniczne pianinko. Bardzo się ucieszyłem, bo pianino jest fajne, ma duże białe i mniejsze czarne klawisze i dużo mniejszych innych przycisków, po naciśnięciu których gra muzyka, albo bębenki. Przyda mi się taka zabawka bo ja bardzo lubię muzykę, lubię tańczyć i właśnie uczę się śpiewać. To pianinko ma też taki fajny mikrofon, do którego mogę śpiewać albo nawet krzyczeć i wtedy słychać mnie w całym domu. Kocham moich rodziców, zawsze pamiętają o moich urodzinach.
Ponieważ mam 19 miesięcy i jestem już dużym chłopczykiem, więc dzisiaj jak miałem południową drzemkę i się obudziłem sam w pokoju, to nie płakałem, tylko wstałem z łóżka i poszedłem do mamusi do drugiego pokoju. Zrobiłem tak pierwszy raz w życiu. Jestem już bardzo dzielny :)
W ogóle ostatnio dużo rzeczy robię pierwszy raz w życiu. Nie tak dawno zrobiłem pierwszego w życiu fikołka, a przedwczoraj to nawet pierwszy raz pozwoliłem mamusi i tatusiowi pójść do kina. Sam zostałem z ciocią Anią i byłem nawet grzeczny, chociaż mi się trochę nudziło, bo ciocia Ania zwiedzała ze mną wszystkie sklepy z ubraniami, zamiast pójść do jakiegoś sklepu z zabawkami, albo chociaż z komputerami.
19 miesięcy to już poważny wiek, dużo rzeczy już umiem robić samodzielnie, mam ładnie obcięte włoski i jestem strasznie ruchliwy. Mama i tata ciągle muszą za mną biegać, ale oni to lubią :)

środa, 14 listopada 2007

U pani doktor

Dzisiaj rano byłem z Mamą i Tatą u pani doktor. Najpierw nie chciałem za bardzo wstać, tak dobrze mi się spało. Spałem jak mała żabka. Kiedy już mnie Tatuś z Mamusią obudzili to pojechaliśmy autkiem do pani doktor. Pani była całkiem miła tylko raz się na nią zdenerwowałem, jak mi wkładała taki drewniany patyczek do buzi i świeciła tam światełkiem. Nawet wtedy troszkę popłakałem, ale niedługo. Ale poza tym, przez całe badanie byłem bardzo dzielny, nawet Tatuś to powiedział. Potem pani pielęgniarka zrobiła mi zastrzyk ze szczepionką w rączkę. Trochę mnie to zabolało, ale płakałem króciutko. Nawet krewka mi nie leciała, więc szybko się uspokoiłem. Dostałem nawet taką naklejkę z misiem i z napisem JESTEM ZUCHEM. U pani doktor byłem też ważony. Ważę już ponad 10 kg, nie wiem czy to troszkę nie za mało, ale i tak już jestem taki ciężki, że mamusia ledwo mnie dźwiga. Potem było fajnie, bo jak przyjechaliśmy do domku, to ja chciałem zostać na dworze i się bawić. Było troszkę zimno i padał deszczyk ze śniegiem, ale Tatuś z Mamusią zgodzili się na zabawę na powietrzu. Było super, tylko jak Tatuś odjeżdżał do pracy, to mi się smutno zrobiło i płakałem.